have some composure! where is your posture? oh no, no
co sie dzieje sie? a nie wiem. w kazdym razie jest juz tutaj. nadejszla. sesja.
no i co z tego? haha. dwa egzamy juz za mna, acz nie wiem z jakim efektem. jeden wiekszy w czwartek, troche sie cykam, bo nic nie umiem, jak to w zyciu bywa. ale jakos to bedzie.
poza tym bylam z mumia w zako w zeszly weekend, fajnie bylo. osiagnelam nowe levele przezyc spirytystycznych, ze tak powiem... ;-) grunt to postep :-p jednakowoz fotkow prawie nie mam, wspomnien takoz... no, pamietam ze w piatek byl koncert kroisosow, na ktorym sie fajnie bawilam, bo jak wiadomo, lubie gibac sie z piwkiem w rytm ogluszajacej muzyki ;-)) poza tym strasznie lubilam vieraileve tähti jak bylam w liceum, nawet jedna piosenke spiewalam na rynku w tarnowie - byla to "raunioissa", ktora zreszta rozpoczeli piatkowy koncert:-D wiec wybawilam sie przednio, a potem w celu zabawy owej kontynuacji udalam sie ze znajomymi do utesknionej MOrdowni... reszty wieczoru nie bede przytaczac, ale powiem tylko ze nie ogarniam logistycznie tego przybytku haha, siebie zgubilam z 10 razy, w tym swa trzezwosc bezpowrotnie. ale! nie wpadlam do stawu. a to juz sie za cos liczy. :-D w sobote niestety nie dotarlysmy juz na koncert kroisosow:-((( trudno sie mowi. za pozno zaczelysmy biforka i mialysmy zaleglosci, wiec dopiero kolo 23 wyzbieralysmy sie do eMO, co okazalo sie o tyle nierozsadne, ze juz nie bylo tam w ogole miejsc w szatni. chyba nigdy tam tyle ludu nie widzialam...jak to sie wszystko miescilo jak ta miejscowa byla o 2/3 mniejsza?! wiec troche sie powkurzalam w kolejce, ale potem spotkalam olke, i wkrotce zycie stalo sie piekniejsze, za sprawa pewnej magicznej mikstury jaka mnie uraczyla:-D potem uskutecznialam motyw na "plynna libere" - czyli klasyczny sierp i mlot (srp a kladivo = becherovka a pivo), tylko zamiast becherovki do piwa wlewalam mocna, ziolowa zawartosc tych zgrabnych buteleczek o pieknej nazwie ;-)) efekt byl... przewidywalny ;-) haslo weekendu: jak co roku w morskim oku. ale koniec koncow pozytywnie, bez agresji i dramaturgii. yay!
no a w nadchodzacy weekend - replay! cocek zako 2010, here i come! :-)
co víc? tak nic.
poza tym bylam z mumia w zako w zeszly weekend, fajnie bylo. osiagnelam nowe levele przezyc spirytystycznych, ze tak powiem... ;-) grunt to postep :-p jednakowoz fotkow prawie nie mam, wspomnien takoz... no, pamietam ze w piatek byl koncert kroisosow, na ktorym sie fajnie bawilam, bo jak wiadomo, lubie gibac sie z piwkiem w rytm ogluszajacej muzyki ;-)) poza tym strasznie lubilam vieraileve tähti jak bylam w liceum, nawet jedna piosenke spiewalam na rynku w tarnowie - byla to "raunioissa", ktora zreszta rozpoczeli piatkowy koncert:-D wiec wybawilam sie przednio, a potem w celu zabawy owej kontynuacji udalam sie ze znajomymi do utesknionej MOrdowni... reszty wieczoru nie bede przytaczac, ale powiem tylko ze nie ogarniam logistycznie tego przybytku haha, siebie zgubilam z 10 razy, w tym swa trzezwosc bezpowrotnie. ale! nie wpadlam do stawu. a to juz sie za cos liczy. :-D w sobote niestety nie dotarlysmy juz na koncert kroisosow:-((( trudno sie mowi. za pozno zaczelysmy biforka i mialysmy zaleglosci, wiec dopiero kolo 23 wyzbieralysmy sie do eMO, co okazalo sie o tyle nierozsadne, ze juz nie bylo tam w ogole miejsc w szatni. chyba nigdy tam tyle ludu nie widzialam...jak to sie wszystko miescilo jak ta miejscowa byla o 2/3 mniejsza?! wiec troche sie powkurzalam w kolejce, ale potem spotkalam olke, i wkrotce zycie stalo sie piekniejsze, za sprawa pewnej magicznej mikstury jaka mnie uraczyla:-D potem uskutecznialam motyw na "plynna libere" - czyli klasyczny sierp i mlot (srp a kladivo = becherovka a pivo), tylko zamiast becherovki do piwa wlewalam mocna, ziolowa zawartosc tych zgrabnych buteleczek o pieknej nazwie ;-)) efekt byl... przewidywalny ;-) haslo weekendu: jak co roku w morskim oku. ale koniec koncow pozytywnie, bez agresji i dramaturgii. yay!
no a w nadchodzacy weekend - replay! cocek zako 2010, here i come! :-)
co víc? tak nic.