too fat, too slow and too tired. Or was it too old?
wiem, jestem chyba najgorsza blogerka w historii. wynika go z tego, ze:
- pracuje, mimo ze
- oficjalnie nie mam pracy, wiec
- szukam ulsilnie pelnoplatnego zajecia, a
- w miedzyczasie lapie sie kurczowo kazdego mozliwego zajecia przynoszacego jakikolwiek zarobek, a
- przy okazji oddaje sie sporadycznie rozrywkom roznego rodzaju, na ktore
- w gruncie rzeczy mnie nie stac.
ale nic to. i tak nie mam szans z mistrzem sarkazmu i autoironii, wiec po co sie starac? it's no use.
jednakowoz! weszlam tu, bo znalazlam cos, co w niewyobrazalnym wrecz stopniu mogloby ulatwic i uprzyjemnic mi zycie. ostatnimi czasy jest ono bowiem, szczerze powiedziawszy, nieszczegolnie przyjemne, co uswiadamia mi chociazby niewytlumaczlny instynkt pisania owego slowa w alternatywnej, autoironicznej skadinad postaci: "rzycie". tak czy inaczej, przejdzmy do sedna sprawy. kazdy kto mnie choc troche zna (albo ze mna mieszkal co najmniej przez weekend, np. na jakims wyjezdzie) wie, jak wiele dla mnie znaczy czysciutkie, poscielone lozko. mozna by sie tutaj rozwodzic nad psychologiczna interpretacja tego faktu, doszukiwac sie freudowskich teorii, jak np. tej, ze chce uporzadkowac swoje zycie lozkowe przynajmniej doslownie, skoro nie potrafie tego ogarnac w przenosni.. ale nie podazajmy tym tropem. generalnie sprawa sprowadza sie do tego, ze nie poloze sie spac w lozku, ktore jest rozkopane, ze zwichrowanymi koldrami i podwinietym przescieradlem, itp., itd. (no, przyznam: jeden, jedyny wyjatek od tej niepisanej reguly zdarzyl sie, gdy przyjechalam do zakopanego do znajomych na impreze walentynkowa i zostalam powitana iscie polsko, chlebem i sola wodka i przepoja.. i natenczas bylam okolicznosciami zmuszona polozyc sie spac w niezascielonym lozku, co skomentowalam nastepujaco: "marta, powiedziec ci tajemnice? *******ic scielenie ;-p") ale newsem miesiaca jest dla mnie ponizsze zjawisko:
mianowicie to lozko. nazywa sie letto zip bed (czy jakos tak) i jest spelnieniem moich marzen. byc moze nie jest tak zabawne jak lozko hamburgerowe albo to z posciela stylizowana na karton na betonie, ale jest fajne bo NIE TRZEBA GO SCIELIC.
oczywiscie ogladalam wszystkie zdjecia na tej stronie i trudno mi w to uwierzyc, ostatecznie czlowiek podczas snu (lub innych zajec praktykowanych w lozku) porusza sie dosyc czesto i raczej nieskladnie, wiec cos tam na pewno sie pomierzwi i bedzie trzeba to poprawic. ale niewazne. grunt, ze to jakis postep od mojego obecnego rezimu scielenia, skladajacego sie z: rozmieszczenia na powierzchni loza dwoch poduszek (nie zasne bez jaska), trzech kolderek roznej grubosci (zima, slabe ogrzewanie, etc.), ciezkiej kapy z tygrysem (mam chyba nieslychanie wysoka tolerancje na kicz), trzech poskladanych kocow (nieuniknione acz ciagle odkladane sprzatanie szaf ma swoje konsekwencje), oraz minimalnie 6 ozdobnych poduszeczek roznego ksztaltu i koloru (mama nie zna umiaru).
dodam, ze na szczescie pod tym wszystkim nie spie. (tylko pod 3 koldrami)
no. to jakby ktos chcial mi cos takiego kupic, z pewnoscia bym sie nie obrazila. tymczasem wycofuje sie z powrotem do internetowego niebytu na tym blogu, ignorujac wszystkie inne idiotyczne kwestie burzliwie przescigajace sie wzajemnie w mojej glowie, o ktorych nie mam juz sily ni motywacji pisac.
napisze tylko ze zaczal sie sezon, kuusamo jest piekne, a ja nie wiem jak oplace swoj klopotliwy nalog jezdzenia na zawody. to be continued...
Komentáře: 0:
Okomentovat
Přihlášení k odběru Komentáře k příspěvku [Atom]
<< Domovská stránka